Sadowne w wojnie polsko – bolszewickiej
W 2006 roku w ogólnopolskiej prasie ukazał się artykuł autorstwa p. Jarosława Rybaka pt. „Kapitan Stanisław Wycech (104 l.) walczył na wojnie w 1920 roku. Pogonił bolszewików”. Jest to relacja z rozmowy z uczestnikiem zdarzeń lat 1918-20 na naszym terenie: Stanisławem Wycechem pochodzącym z Sadownego.
A oto treść artykułu, który w formie papierowej można obejrzeć w zbiorach Muzeum Ziemi Sadowieńskiej:
Gdy miał 18 lat, na ochotnika razem z kolegami poszedł na wojnę. Chciał bić bolszewików! Byłem wychowany na haśle: ”Bóg, Honor, Ojczyzna”. Zaczytywaliśmy się Trylogią Sienkiewicza. Więc, gdy Ojczyzna była w potrzebie, na ochotnika poszedłem do wojska – opowiada pochodzący spod Małkini kapitan Stanisław Wycech. Gdy miał 12 lat, zapisał się do Polskiej Organizacji Wojskowej. W listopadzie 1918 r. z kolegami ruszył rozbrajać Niemców. Spotykał samego Piłsudskiego.
– Skierowano nas do pułku piechoty w Siedlcach. Tam wybuchła epidemia tyfusu. Mój brat stryjeczny zmarł. Ja się jakoś wylizałem z choroby – wspomina. Krótko był ordynansem w sztabie Józefa Piłsudskiego. – Spotykałem samego Komendanta – mówi z dumą. Z powodu niedoleczonego tyfusu został zwolniony z wojska. W lipcu 1920 r., gdy Armia Czerwona coraz ostrzej atakowała, znowu zgłosił się na ochotnika. Dostał przydział do pułku piechoty w Brześciu Litewskim. Piłsudski rozkazał części swojej armii skoncentrować się nad Niemnem. Tam planowano ostatecznie rozbić jednostki bolszewików, uciekające po przegranej bitwie pod Warszawą. – Uciekali tak szybko, że nie mogliśmy ich dogonić – śmieje się. Jego pułk walczył z niedobitkami wojsk sowieckich. Gdy bolszewicy się poddali, wrócił do domu. W połowie lat 20. przeprowadził się do Warszawy. W 1939 r. znowu chciał się zaciągnąć do wojska. – Ale na apel Stefana Starzyńskiego, prezydenta Warszawy, zostałem w stolicy. To uratowało mnie przed Sybirem – przekonuje…
W 1990 roku powstało Stowarzyszenie Weteranów Wojny Polsko – Bolszewickiej 1920 i Ich Rodzin. Wtedy do stowarzyszenia zapisało się ok. 1700 weteranów. W 1999 r. na spotkanie z Janem Pawłem II w Radzyminie dotarło już tylko 17 z nich.
Niestety, bohater tego artykułu również już dawno „odszedł na zasłużony odpoczynek”.
A wracając do działań wojennych 1920 roku, należy wspomnieć, iż w rejonie sadowieńskim dochodziło do potyczek oddziałów polskich i bolszewickich. Na początku sierpnia 1920 roku wojska Rosji sowieckiej dotarły w rejon Małkini. Bezpośrednio na Małkinię nacierały 3 armie sowieckie ze składu Frontu Zachodniego, dowodzonego przez Marszałka Michaiła Tuchaczewskiego. Małkini broniły jednostki 8 Dywizji Piechoty, dowodzonej przez Pułkownika Stanisława Burhart – Bukackiego. Natarcie bolszewików udało się powstrzymać w rejonie Małkini przez 3 dni ( 2-4 VIII 1920 r).
Sadowieński cmentarz kryje tajemnicę jednego z poległych w 1920 roku żołnierzy – prawdopodobnie 8 Dywizji Piechoty Wojska Polskiego, który zginął od kul bolszewickich w Morzyczynie. Jego mogiła dotychczas opatrzona była napisem „Nieznany żołnierz” i okolona metalowym płotkiem.
Grób znajduje się przy zbiegu alejek cmentarnych, na wprost bramy głównej. I tu niespodzianka – 15 sierpnia 2020 roku będziemy mogli zobaczyć w jego miejscu nowy pomnik, który powstaje za sprawą dobrej współpracy Urzędu Gminy w Sadownem i Instytutu Pamięci Narodowej.
Przechodząc na sadowieńskim cmentarzu obok nieznanego żołnierza z 1920 roku pochylmy czoła ku jego czci, wskazane też jest zapalenie symbolicznej lampki.