Tym razem z Białowieży do Sadownego…
Pamiętacie wycieczkę z Niemirowa do Sadownego, kiedy to grupa śmiałków - miłośników jazdy rowerowej - 18 sierpnia 2019 r. z P. Krzysztofem Kądzielą pokonała rowerami jednego dnia ponad 130. km trasę?
Właśnie wtedy, już w czasie tej wycieczki kluł się pomysł na podobną wycieczkę w wakacje za rok. Udało się!
W weekend 1-2 sierpnia 2020 r. trzynastoosobowa grupa rowerzystów przejechała ponad 170 km z Białowieży do Sadownego. Oczywiście wycieczka ta była intencjonalnym rajdem rowerowym, mającym na celu uczczenie 100-tnej rocznicy urodzin św. Jana Pawła II i również 100-tnej rocznicy „Cudu nad Wisłą”, ale też oddanie hołdu Bohaterskim Powstańcom Warszawskim.
W sobotę rano ok godz. 6.00 wyjechaliśmy busami z Sadownego do Białowieży. Zamiast podziwiać krajobraz, skupiliśmy się na ukształtowaniu terenu i liczyliśmy ile mamy do pokonania górek. Okazało się, że kilka podjazdów przed mami. Nie śpiesząc się, po krótkiej przerwie na kawę na stacji benzynowej, dojechaliśmy do Białowieży. Po rozpakowaniu rowerów, krótkim instruktarzu P. K. Kądzieli, spod bramy Białowieskiego Parku Narodowego rozpoczęliśmy naszą dwudniową przygodę na jednośladzie. Pierwszy odcinek naszej trasy to Białowieża – Hajnówka i tu po drodze podziwialiśmy piękną Puszczę Białowieską. Każdy z uczestników ma swoje spostrzeżenia i odczucia jadąc przez puszczę. Ja zwróciłam uwagę na czyste pobocza na tym odcinku - później było już tylko gorzej.
Pierwszy dłuższy przystanek zrobiliśmy w Hajnówce, zwiedzając z przewodniczką cerkiew prawosławną Sobór Świętej Trójcy. W parku przed cerkwią krótki postój na uzupełnienie płynów. Ruszyliśmy w dalszą drogę, a tu niespodzianka - jedna mała chmurka, która postanowiła nas troszkę pokropić. Za chwilę znowu zaświeciło słońce. Już po pokonaniu pierwszego odcina przekonaliśmy się, że wiatr nam nie sprzyja. Wiał prosto w oczy. Jadąc w stronę Bielska Podlaskiego niektórym zaczynał dokuczać już „mały głód”, więc postanowiliśmy troszkę przyśpieszyć i zjeść w Bielsku późny obiad.
Po obiedzie w restauracji Podlasianka nie tracąc czasu, bo przed nami dziś jeszcze ok 50 km, ruszyliśmy trochę leniwie w kierunku Ciechanowca. Po około godzinnej jeździe zatrzymaliśmy się w lesie, by punktualnie o godz. 17.00 oddać hołd powstańcom, którzy walczyli w obronie Warszawy. Po około 25 km zrobiliśmy postój w Brańsku. Odwiedziliśmy brański kościół, by przez chwilę pomodlić się - można by się domyślać, w jakiej intencji. Słońce już zaszło a my mamy do pokonania jeszcze ok. 25 km. Ruszyliśmy w stronę Ciechanowca. Na miejsce docieramy ok. godz. 21.00. Myślę, że każdy marzył już o kąpieli i odpoczynku. Po kolacji, krótkie spotkanie w celu rozplanowania następnego dnia.
Rano, po wspólnej kawie, krótki spacer po Ciechanowieckim rynku. Nieśpiesznie wypoczęci i z humorem wyruszyliśmy na zwiedzanie Muzeum Rolnictwa. Tam każdy zwiedzał indywidualnie, jedni zatrzymali się dłużej przy roślinach, drudzy przy maszynach rolniczych i w muzeum weterynarii, innych uwagę przykuły pawie. Na dokładne zwiedzenie skansenu trzeba przeznaczyć kilka godzin – nie mieliśmy aż tyle czasu. Obiecując sobie, że wrócimy na święto chleba czy wykopki, ruszyliśmy w stronę „domu”. Przed nami jeszcze ok. 50 km.
Jedziemy dalej, mijając granice woj. podlaskiego i mazowieckiego, w kierunku Nura. Przystanek postanowiliśmy zrobić w Zuzeli, w rodzinnej miejscowości Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zwiedziliśmy tam kościół Przemienienia Pańskiego oraz muzeum.
Z Zuzeli jedziemy w kierunku Sadownego. Mijając most na Bugu w Małkini, skręcamy w stronę Prostyni. Tam chwilka odpoczynku i do Sadownego. Kwadrans po szesnastej docieramy do Sadownego. Wspólne zdjęcie pod pomnikiem świętego Jana Pawła II. Następnie szczęśliwi, że pokonaliśmy taki szmat drogi (170 km) jedziemy na polanę Koła Łowieckiego św. Huberta, żeby wymienić się własnymi refleksjami i zaplanować następną wycieczkę…